- autor: Papiesz97, 2014-02-16 21:10
-
Neptun Końskie 2:0 (2:0) Victoria Mniów
Niestety, porażka z Neptunem w bardzo słabym stylu... (więcej w rozwinięciu)
Drużyna po fenomenalnej passie pięciu ligowych zwycięstw udała się do Końskich z dobrym nastawieniem, można powiedzieć, że pewna zwycięstwa. Mimo, że runda jesienna już dobre kilka miesięcy za nami, to wydawało się, że forma, zgranie i pomysł na grę pozostał w głowach i nogach zawodników z Mniowa. Ponadto w ostatnim spotkaniu obu ekip padł wynik 6:1 dla biało-zielonych i nic nie wskazywało na to, że może stać się coś złego. Poza tym, Neptun to ekipa, która na co dzień także występuje w lidze okręgowej juniorów, więc niedzielne spotkanie miało być przyjemną inauguracją rozpoczynającego się okresu przygotowawczego. Rzeczywistość okazała się inna. Okazała się niestety bardzo bolesna. Gracze z Końskich szybko przejęli inicjatywę i raz po raz groźnie atakowali na bramkę rywali. Na szczęście jednak tego dnia w bramce był Kuba Kaszuba, który trzeba przyznać miał dzisiaj swój dzień. Neptun budował swoje akcje konsekwentnie, mądrze, umiejętnie przenosząc ciężar gry. Owocem tego były szybko strzelone dwie bramki. Wydawało się, że podziałają one na gości jak "płachta na byka" lecz i tym razem było inaczej. Duża nieporadność w linii obrony i pomocy, mało ruchu, chwilami nawet niechęć do gry (chociaż nie można się czemu dziwić, w końcu bieganie bez piłki męczy dużo bardziej niż bieganie z piłką). Kilka prób dośrodkowań oraz parę "szarpnięć" ze skrzydła czy środka nie dało żadnego efektu. W pierwszej połowie jedynie Paweł Kulczyński był bliski szczęścia lecz jego dobry strzał, minął słupek o kilka centymetrów. Druga połowa to kopia tej pierwszej, tyle, że na szczęście obyło się bez zdobyczy bramkowej graczy z Końskich. Podsumowując, można powiedzieć, że to co stało się w Końskich, to łagodny wymiar kary. Gdyby nie golkiper, biało-zieloni wracali by do domu z bagażem siedmiu, ośmiu bramek...